środa, 10 marca 2010
"Z pamiętnika początkującej bloggerki"
Mieszkający obecnie w Niebycie kot Szafirek.
(fot. z "Archiwum U")
Drobna nieuczciwość ze strony zupełnie nieznanej mi osoby i taki zryw do przodu, jeśli chodzi o własny rozwój:
1. Nie dość, że dowiedziałam się wreszcie co to jest blog (czułam jak odstaję coraz bardziej od teraźniejszości), to jeszcze założyłam własny;
2. Wreszcie nauczyłam się rysować schematy wzorów szydełkowych;
3. Odzyskałam poczucie humoru, tkwiące we mnie od zawsze. Ostatnio jednak było ono przykryte grubą warstwą kurzu (na którym dodatkowo zagnieździły się roztocza, a gdzieniegdzie zaczął on nawet porastać mchem i nawet odkurzacz firmy Rainbow nie pomagał);
4. Odkryłam w sobie następny „półtalent” – półtalent literacki. Tego - sądząc po moim stosunku do wypracowań z języka polskiego w szkole - nie spodziewałam się po sobie zupełnie. Nagle pisanie zaczęło sprawiać mi przyjemność;
5. Głowę rozsadzają mi pomysły na kolejne posty . (Po raz pierwszy od dłuższego czasu, to co mi rozsadza głowę nie nazywa się: jaskrą, migreną, podwyższonym ciśnieniem ani nawet halnym. To "Pomysły na......"
6.Posty, i nie tylko posty. Wreszcie syn zdołał mi wytłumaczyć, co to są programy partnerskie (próbował to zrobić od dłuższego czasu) i jak można zarabiać pieniądze nie wychodząc z domu.
7. Być może założę własne forum internetowe. Forum dla „Starszych kobiet z siatkami”. Tu jednak musiałbym dotrzeć do pani Olgi Tokarczuk i zapytać o zgodę. Wszak to ona pierwsza złożyła hołd najbardziej reprezentatywnemu typowi kobiet mojego pokolenia.
Panie Boże!
Nasz Alfabet ma aż 24 litery. Pamiętaj, jak dbałam, by Tradycje Świąteczne nie zanikły. Spraw, gdy oklapnę znowu na dłuższy czas (lub popadnę w depresję, jak kto woli), by na mej drodze pojawiła się kolejna Pani Litera. Nie będę miała nic przeciwko temu, gdy dla odmiany będzie to Pan.
Noooo dooobrze już. Wszak Ty przecież wiesz wszystko, znowu chciałam być pazerna. Parę liter już przerobiłam. Tych nie musisz powtarzać.
Gdy ktoś zapyta mnie w najbliższym czasie, skąd czerpię pomysły na swoje dzieła, zarówno te szydełkowe i literackie, zapewne domyślacie się co odpowiem. Myślę jednak że nikt nie wpadł na w pełni poprawną odpowiedź.
Bo owszem, niektóre pomysły faktycznie zawdzięczam kolizjom z kolejnymi dużymi literami alfabetu. Większość pomysłów przychodzi jednak do mnie mnie sama. Przychodzi do mnie w nocy, gdy śpię. Gdy śpię , a moja pogrążona w głębokim śnie głowa spoczywa na poduszce wypełnionej plewami z kaszy gryczanej. Chcecie panie iść w moje ślady? Nic prostszego. Wystarczy kupić taką poduszkę. ( tu link do odpowiedniej strony.)
To co miało być „odpowiedzią na ...”, postanowiłam dzięki powyższemu przekształcić na „wstęp do ...”.
Wstęp do „Pamiętnika początkującej bloggerki”. Pamiętnik skierowany do "starszych kobiet z siatkami. Póki żyjemy nie dajmy się. Przecież życie jest piękne. Jak z resztą nie można się cieszyć z niego mając takiego kota jak mój?
No..... przyznam się. Znów chciałam minąć się z prawdą. Tego kota nie ma już na tym najpiękniejszym ze światów. Przebywa aktualnie w Niebycie. Teraz mam kotkę, ale nie jest tak fotogeniczna i zdecydowanie brak jej tej męskiej pewności siebie. Co tu zresztą mówić o pewności siebie, gorzej, to przecież kocia depresja.
Skłonna do depresji zimowych kotka Agatka.
(fot. z "Archiwum U")
W swojej działaności bloggerskiej mocno postanowiłam:
PO PIERWSZE - Nigdy, ale to przenigdy nie skasuję żadnego komentarza na mojej stronie;
PO DRUGIE - Nie będę psuła moich (a raczej rodzinnych)zdjęć, znakami wodnymi. Czy ktoś po przeczytaniu powyższego odważy się na skopiowanie ich bez mojej zgody? Gdyby jednak złodziejowi(wszak zazwyczaj nie mają ani czasu) nie chciało się czytać, i odważy się na skopiowanie to i tak suma sumarum , wyjdzie mi to na zdrowie (psychiczne).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz