niedziela, 28 lutego 2010

Koszulkowa wojna


W 2006 roku wstukując w Googlach hasło "koszulki na jajka" otrzymywało się jedynie adresy stron z moimi wyrobami i z reklamami koszulek na jajka z kalkomanii, zakładanymi na jajka na gorąco. W kolejnych latach pojawili się naśladowcy. Śledziłam pilnie wszystkie strony, dumna z faktu, że wprowadziłam nową jakość na rynek ozdób Wielkanocych - "szydełkowe koszulki na jajka". Możliwości szydełka są nieograniczone i z podziwem patrzyłam, co inni potrafią wymyślić. Oczywiście zdarzały się wzory podobne do moich, ale tylko podobne.

Mój stan samozadowolenia został jednak poważnie zaburzony w piątek, 26.02.2010 r. Buszując po internecie trafiłam na pewną stronę z robótkami ręcznymi, szczerze mówiąc naprawdę przepięknymi . Przeglądając kolejne "własne" wzory autorki dotarłam do tej, która mnie interesowała najbardziej - stronę świątecznych jajek. Dotarłam i oniemiałam, widząc praktycznie wierną kopię swoich wzorów. Zrobiło mi się przykro, ale początkowo tylko przykro. Opracowane przeze mnie wzory są stosunkowo proste (stąd cały ich urok) i każdy kto umie trochę szydełkować, potrafi je odtworzyć na własny użytek. Czy jednak odtworzenie i umieszczenie na własnym blogu jest "własnym użytkiem?". Raczej wątpliwe. Moje zdenerwowanie jednak sięgnęło zenitu, gdy okazało się, że właścicielka strony nie dość, że skopiowała, to jeszcze podaje schematy ich wykonania (trzech z nich) twierdząc, że są to jej własne pomysły. Prawa do komercyjnego wykorzystania wzorów przekazałam synowi, który od ponad roku prowadzi sklep, więc we dwójkę wdaliśmy się w dyskusję z autorką strony, chcąc ja zmusić do wycofania moich wzorów lub przynajmniej uznania autorstwa. Moje koszulki krążą po świecie od paru lat, gdyby więc pani "F"(zbieżność litery nie przypadkowa) napisała, że widziała gdzieś takie, bardzo się jej spodobały i dlatego skopiowała, też nie miałabym nic przeciwko temu. Znaczyłoby to tylko,że zrobiłam naprawdę coś ładnego. Ale własny pomysł?
Dyskusja nic nie dała - nasze komentarze do jej bloga zostały wykasowane, wzory nie.
Poczułam sie zlekceważona, a lekceważyć nie powinno się nikogo, a już na pewno "nie powinno się lekceważyć starszych kobiet z siatkami" (Olga Tokarczuk "Prowadź swój pług przez kości umarłych"). Pani "F" miała pecha, nie mogła przecież wiedzieć, jak wyglądam i ile mam lat. Nie mogła o mnie wiedzieć również innej ważnej rzeczy. Urodziłam się 20 km od Kasiny Wielkiej i tak jak Justyna Kowalczyk łatwo nie popuszczę.
Założyłam więc swój własny blog

1 komentarz:

  1. Przeczytałam i popieram. Też dużo szydełkuje i własnie od tego roku zaczełam robic koszulki na jajka. Schematy jednak ściągnełam z internetu. Szkoda, że Pani juz nie pisze na blogu ;(

    OdpowiedzUsuń